Postanowiłam pojawić się tu już dziś razem z nowym rozdziałem & wyglądem bloga, który możecie podziwiać w zasadzie od wczorajszego wieczora. Co sądzicie? :)
Oczywiście w związku z tym, że rozdział zamieszczam dziś, nie będzie go w piątek, to chyba logiczne, nie? Pozostaje jeszcze pytanie, czemu dziś... W sumie to sama nie wiem. Ale pewnie nakłoniły mnie do tego pewne zmiany, co prawda nie do końca planowane, które zostałam zmuszona wprowadzić w kolejnych rozdziałach. Mam nadzieję, że Was nie zawiodę i będziecie nimi zadowoleni ;)
W porównaniu (zapewne) do większości z Was, ja nie mam jeszcze wakacji... A chciałabym ;d Mimo to, staram się jak najwięcej pracować nad notkami, choć ostatnio poświeciłam się trochę pracy na konkurs (chodzi o 1DFF oczywiście). Przy okazji chciałam podziękować za pomoc przy nim tradycyjnie @Dee_Directioner, @JBluvsBabycakes & @xAniua (jej także za duchowe wsparcie przy całej katordze z ustawianiem szablonu na blogu!).
Jak zawsze mogę na Was liczyć <3
***
Idąc korytarzem,
napotkałem wychodzącą z łazienki Zayna, April. Dziewczyna przystanęła zdziwiona
w miejscu, podobnie jak ja.
- Co tu robisz? -
zapytałem, marszcząc brwi.
- Eleanor zajęła
łazienkę na górze, więc Zayn pozwolił mi skorzystać ze swojej – wyjaśniła.
- Co Zayn Ci
pozwolił?
On zawsze musiał
mieć osobą łazienkę. I rzadko się zdarzało, żeby kogokolwiek do niej wpuszczał.
Widocznie nieźle go trafiło.
– Swoją drogą,
gdzie on jest? – odezwała się po chwili ciszy, jaka zapanowała między nami.
- Źle się poczuł i
kazałem mu się położyć – powiedziałem, łapiąc ją lekko za nadgarstek. - Chodźmy
stąd, nie przeszkadzajmy mu. – Nie czekając na odpowiedź, zaprowadziłem ją na
dół, a następnie do części mieszkalnej Larrego. Chłopaków jednak nigdzie nie
było widać, wiec wzruszając lekko ramionami, od razu skierowałem się do kuchni,
gdzie dopiero zorientowałem się, że wciąż kurczowo trzymam rękę dziewczyny.
- Wybacz -
mruknąłem, uwalniając ja z uścisku. Skinęła tylko lekko głowa. - Masz ochotę na coś ciepłego?
- Chętnie, a co
proponujesz? - Zajęła miejsce na jednym z krzeseł przy stole.
- Kawa, herbata,
kakao... Na co tylko masz ochotę. - Uśmiechnąłem się w jej kierunku, otwierając
jedna z szafek na górze. Musiałem jakoś się zrewanżować za moje wcześniejsze,
idiotyczne zachowanie. Było mi z tego powodu głupio, bo w sumie… Nic do niej
nie miałem.
- Poproszę kakao!
- Czyli kakao razy
dwa... - mruknąłem do siebie pod nosem, sięgając po opakowanie z ciemnym
proszkiem i kładąc je na blacie. Otwierając inne drzwiczki, zrobiłem to samo z
dwoma dużymi, kolorowymi kubkami.
~*~
Uważnie
obserwowałam Payne'a przygotowującego dla nas napoje. Na nowo głowę zaczęła
zaprzątać mi sprawa jego kontaktów z Malikiem. Nie pytałam jednak żadnego z
nich o to wcześniej, gdyż nie chciałam się więcej wtrącać. Musieli to załatwić
między sobą.
Ponownie spojrzałam
na chłopaka, który był na etapie sypania kakao, czy raczej nakładania go...
widelcem.
- Och, poważnie? -
Zrobiłam wielkie oczy. - Nie przypuszczałam, że dane mi będzie zobaczyć coś
takiego na żywo - zaśmiałam się.
Lekko zmieszany
podrapał się w tył głowy.
- Daj, ja to
zrobię- zaoferowałam, szybko wstając i otwierając ostatnią z szuflad,
znajdującą się w szafce na drugim końcu pomieszczenia. Chwyciłam jedną z
leżących w niej łyżek i zabierając kakao Liamowi, odmierzyłam odpowiednią ilość
do każdego z kubków.
- Skąd wiedziałaś,
gdzie są... łyżki? - zapytał zdziwiony, a ja obróciłam głowę w jego stronę.
- Eleanor mi
pokazała - wyjaśniłam krótko, mieszając płyn z proszkiem. - Powiedz mi, Liam...
– zaczęłam po chwili, podając mu jedno z naczyń, a on podziękował mi skinieniem
głowy. - Między tobą a Zaynem… Wszystko już w porządku?
Cisza jaka
zapanowała na kilka straszliwie długich dla mnie sekund, była denerwująca.
Obawiałam się, że nie dostanę zadowalającej odpowiedzi.
- Tak, myślę, że
tak.
Odetchnęłam z ulga.
- To bardzo się
cieszę!
Przytuliłam go. W
zasadzie sama nie wiedziałam, czemu.
Zaczynało nam się
jakoś układać - chyba spokojnie mogłam to przyznać, jeśli o mnie i Payne'a
chodziło. Picie kakao stało się naszym codziennym i to nawet kilkorazowym,
rytuałem. Z Zaynem za to prawie się do siebie nie odzywaliśmy od tego… dość
krępującego incydentu. Nasz kontakt ograniczał się w większości wysyłanych od
czasu do czasu przez jedno lub drugie ukradkowych spojrzeń.
Tak było i tym
razem.
Siedzieliśmy przy
stole, pijąc już drugie tego dnia kakao. Stojące na jednej z szafek radio,
umilało nam czas wydawanymi z siebie dźwiękami. Od soboty prawie nieustannie
padało i w zasadzie nikomu nie chciało się wystawiać nosa za drzwi i wyjść na
dwór, czy jak w przypadku Zayna - za próg sypialni, choć jego problemem
niekoniecznie była niesprzyjająca, choćby jego włosom, pogoda. Kiedy już się
pojawiał, najczęściej brał to, czego akurat potrzebował lub nawet na zapas, a
potem ponownie na jakiś czas znikał, ewentualnie zamieniając po drodze parę
słow z którymś z chłopaków.
Payne zaglądał do
niego najczęściej, jak się dało. Mimo, iż mieszkałam naprzeciw niego, gdyż
właśnie w jego części znalazł się dla mnie wolny kąt, sama nie zrobiłam tego ani
razu. Widocznie nie miałam wystarczająco odwagi na coś takiego. Prawdopodobnie
jeszcze bardziej zniechęcała mnie świadomość, iż Malik nie był jakoś specjalnie
chętny do rozmowy, wiec Daddy Direction opuszczał go po bardzo krótkim czasie.
Westchnęłam przeciągle,
podpierając głowę na ręce i zerkając w prawo. To, co ujrzałam, nie zdziwiło
mnie już ani trochę. Ba, wręcz przeciwnie - od jakiegoś czasu stało się moja
codziennością!
- Czy ktoś mi w
końcu, do cholery, wyjaśni, jakim cudem pije kakao z Liamem Payne'em w kuchni,
w której na co dzień urzęduje Harry Styles, podczas gdy Niall Horan opróżnia mu
po raz kolejny lodówkę, wspomniany już wyżej gospodarz obecnie urzęduje na
kanapie z Louisem Tomlinsonem, a Zayn Malik, którego nam tu brak, siedzi
naburmuszony w swoim pokoju?
- Masz szczęście. -
Zrozumienie tego, co powiedział blondyn, przyszło mi z trudem. Ale zrozumiałam.
- Jeśli tak chcesz
to ująć - mruknęłam, wbijając wzrok w brązowy płyn do polowy wypełniający mój
czerwony kubek. Upiłam jeszcze łyk.
Głos spikera
radiowego rozległ się nagle w całym pomieszczeniu, przerywając panującą ciszę,
zakłócaną do tej pory jedynie od czasu do czasu mlaskaniem blondyna.
- Już w najbliższy
poniedziałek, dziewiątego lipca, w naszym studio będziemy gościć wasz ulubiony
boysband One Direction! – Usłyszałam. Wzięłam kolejny łyk napoju, analizując
to, co zostało powiedziane. - Zapytamy, między innymi, jak to jest u nich z
poszukiwaniem miłości i w jaki sposób przygotowują się do kolejnej trasy
koncertowej, która startuje już we wrześniu…
Nie słuchałam
dłużej, nie miałam, po co. I tak praktycznie cały czas skupiałam się na
pierwszym wypowiedzianym przez mężczyznę zdaniu.
Najbliższy
poniedziałek. Dziewiąty lipca.
- Którego dziś
mamy? – zapytałam, nerwowo rozglądając się po pomieszczeniu w poszukiwaniu
kalendarza. Żadnego jednak nie dostrzegłam.
- Piątek, szóstego
lipca – odpowiedział Payne, zajadając się kawałkiem ciasta marchewkowego, które
Harry upiekł wczoraj z Louisem. Swoja droga, świetnie im wyszło. – A co?
Szósty lipca…
- A nic, nic. Czas
z wami tak mi leci, że straciłam rachubę i tyle – wyjaśniłam szybko, mówiąc
pierwsza rzecz, jaka przyszła mi na myśl.
W sumie nie było to
kłamstwo. Naprawdę nie zdawałam sobie sprawy, ile czasu minęło od mojego
przyjazdu, ile już tu byłam. Jak się okazało – calutki tydzień. Zupełnie
nieświadomie…
Szósty lipca. CHOLERA.
~*~
Wilgotność
przepełniająca powietrze zdecydowanie nie sprzyjała idealnie ułożonej fryzurze.
W szczególności mojej. Musiałem jednak wyjść, więc zerknąłem w lustro, po raz
ostatni poprawiając włosy.
I tak zaraz cały wysiłek pójdzie na marne...
Zdecydowanie nie
podobała mi się ta myśl. Zdecydowanie nie. Zaciskając jednak zęby, zarzuciłem
na siebie skórzaną kurtkę i wyszedłem na korytarz. Cicho stąpając, udałem się w
kierunku wyjścia, przedostając się do niego prawie bezszelestnie. Wszyscy byli
zbyt zajęci sobą, by zauważyć, że opuszczam dom, więc w sumie nie musiałem się
skradać. Ostrożności jednak nigdy za wiele. Uprzednio lekko się krzywiąc,
wyszedłem na dwór.
Czułem, jak nałóg
wzywa mnie coraz głośniej.
~*~
Przed oczami mignął
mi tylko fragment czarnej kurtki. Przystanęłam na moment, jednak zaraz się
otrząsając, ruszyłam w odpowiednim kierunku. Odniosłam wrażenie, że kompletne
rozpogodzenie, które nastąpiło, było dla mnie jakimś znakiem. Bez ociągania się
zgarnęłam z sypialni kilka potrzebnych rzeczy, które następnie wylądowały w
małej torebce, a ja założyłam na siebie cienki płaszczyk.
Przechodząc obok
pokoju Malika, przystanęłam na moment. Nie wiem, czemu akurat teraz mi się na
to zebrało, jednak zapukałam. Nie otrzymawszy żadnej odpowiedzi, powtórzyłam
czynność jeszcze dwa razy, a przy kolejnym zwyczajnie pociągnęłam za klamkę.
Drzwi ustąpiły bez problemu, a ja niepewnie zajrzałam do środka. Omiotłam
wzrokiem całe pomieszczenie, jednak...
Nie znalazłam w nim
chłopaka, którego, gdzieś w głębi, miałam cichą nadzieję zobaczyć.
To on wyszedł.
Londyńskie ulice na
nowo zaczęły tętnic życiem. Wszyscy znów gdzieś się śpieszyli; na ulicach roiło
się od aut, a na chodnikach od przechodniów. Nie miałam zbytnio ochoty wciskać
się do i tak już zatłoczonego autobusu, więc pomimo braku czasu, zdecydowałam
się pokonać choćby część dystansu na nogach. Dwie przecznice dalej bez wahania
zeszłam jednak do stacji metra, którym parę minut później mknęłam już
podziemnymi tunelami.
Wysiadłam, uważając
na szczelinę między drzwiami kolejki a krawędzią peronu, a następnie pomknęłam
w kierunku wyjścia. Zwolniłam odrobinę, będąc już na powierzchni. Rozejrzałam
się szybko po znajomej okolicy, usiłując odtworzyć sobie w głowie obraz tego
miejsca z czasu mojej ostatniej krótkiej wizyty. Nic się tu nie zmieniło przez
tych kilka miesięcy. Mając świadomość, że czas mnie nagli, przecięłam ulicę i
weszłam do jednego z małych lokali, a konkretniej do kwiaciarni. Pracująca tam
kobieta spokojnie mnie kojarzyła, gdyż zdarzało mi się przychodzić tu, co dwa,
trzy dni w ciągu połowy czy nawet całego miesiąca - zależało, jak długo miał
trwać mój pobyt. Później znikałam na kolejne kilka tygodni, by następnie wpaść znów
na chwile, kolejno ponownie, wyjechać...
I tak w kółko.
Liczyłam, że znajdę
w sklepiku to, czego chciałam i tak też się stało. Już z progu ujrzałam Jej ulubione kwiaty, wstawione do
jednego z dużych wazonów.
- Dzień dobry -
odezwałam się cicho, zamykając za sobą drzwi. Stojąca za ladą kobieta nie była
ani trochę zdziwiona moim widokiem. Uśmiechnęłam się pogodnie.
- Witaj, kochanie.
Tak czułam, że wkrótce się zjawisz - przyznała szczerze, a na moją twarz wkradł
się cień uśmiechu. – To, co zawsze? - zapytała.
Było to tylko
pytanie formalne. Ona dobrze wiedziała, czego potrzebuję.
Przytaknęłam ruchem
głowy, a ona zabrała się do pracy.
- To dziś, prawda?
- Tak - odparłam
krótko, rozglądając się po wnętrzu.
- To pewnie,
dlatego dziś wydają się znacznie piękniejsze i świeższe niż zwykle - odezwała
się po chwili ciszy.
Musiałam przyznać,
że trochę się tu zmieniło. Cały lokal przeszedł widocznie gruntowny remont, bo
ściany były pokryte, widocznie niedawno nałożona, delikatna, cytrynowożółta
farba, dzięki czemu zdawały się promieniować przyjemnym ciepłem.
- Proszę. – Zanim
się zorientowałam, kobieta podawała mi spory bukiet złożony z białych kwiatów.
- Och. – Tylko na
tyle było mnie stać. – On jest… Troszkę za duży. – Zerknęłam przelotnie na cenę
kwiatów. – Nie mam chyba nawet ze sobą tyle pieniędzy, żeby za niego zapłacić…
- To prezent,
płacisz tyle, co zwykle – oznajmiła, a ja nie kryłam zdziwienia. – Pozdrów ją
ode mnie, dobrze?
- Pozdrowię.
Dziękuję bardzo! - Uśmiechnęłam się.
To strasznie miłe.
Podałam jej odpowiednią
sumę, a następnie machając jeszcze lekko na pożegnanie, wyszłam z powrotem na
chodnik. Skręciłam w lewo, obierając z powrotem ten sam kierunek. Czekało mnie
jeszcze kilka minut marszu.
Szara, kamienna
płyta, nie różniła się szczególnie od pozostałych, znajdujących się wokół.
Przeczytałam po raz kolejny wyryty na niej napis i przykucnęłam obok,
przejeżdżając ręką po jej powierzchni. Delikatnie ułożyłam na niej bukiet,
który jak dotąd przyciskałam do siebie.
- Cześć, mamo –
szepnęłam, a później zerknęłam na zegarek. – Chyba jestem na czas, co?
***
Bardzo jestem ciekawa, co o tym sądzicie ;D Czekam więc na opinie!
Po raz kolejny wracając do sprawy do komentarzy... Jestem strasznie wdzięczną każdej osobie, która komentuje. Doszłam do wniosku, że będę cieszyć się taką ich liczbą komentów, jaka jest, bo i tak 'nie uda mi się wam przemówić do rozumu'. Nie zamierzam nikogo błagać o poświęcenie nawet nie pięciu minut i napisanie czegoś.
Jeśli o sondę chodzi, JESTEM W SZOKU! Przy dodawaniu 17 było w niej 76 głosów, a teraz? AŻ 102! Jak wspomniałam, szkoda tylko, że niewiele opinii... Ale mniejsza. Gdybym zobaczyła jakąś wielką liczbę komentarzy, pewnie bym zeszła na zawał.
Wkrótcę zaskoczę Was kolejnym rozdziałem.
Czekajcie cierpliwie! <3
PS Za wszelkie ewentualne błędy przepraszam!
Po raz kolejny wracając do sprawy do komentarzy... Jestem strasznie wdzięczną każdej osobie, która komentuje. Doszłam do wniosku, że będę cieszyć się taką ich liczbą komentów, jaka jest, bo i tak 'nie uda mi się wam przemówić do rozumu'. Nie zamierzam nikogo błagać o poświęcenie nawet nie pięciu minut i napisanie czegoś.
Jeśli o sondę chodzi, JESTEM W SZOKU! Przy dodawaniu 17 było w niej 76 głosów, a teraz? AŻ 102! Jak wspomniałam, szkoda tylko, że niewiele opinii... Ale mniejsza. Gdybym zobaczyła jakąś wielką liczbę komentarzy, pewnie bym zeszła na zawał.
Wkrótcę zaskoczę Was kolejnym rozdziałem.
Czekajcie cierpliwie! <3
PS Za wszelkie ewentualne błędy przepraszam!
CO ?! KAKAO !!! CO ?! KAKAO !!! CO ?! KAKAO !!! CO ?! KAKAO !!! CO ?! KAKAO !!! CO ?! KAKAO !!! KICI KICI KICI. mogę pisać capslockiem, czy nie za bardzo? z resztą co ja się pytam?! to mój komentarz!!! UMCYK UMCYK! WIESZ ZAYN NIE SPODZIEWAŁABYM SIĘ, ŻE PODZIELIŁBYŚ SIĘ Z KIMŚ SWOJĄ ZAJEBISTĄ ŁAZIENKĄ, NIE ŻEBY COŚ ;] CIEKAWE CZY ZE MNĄ BY SIĘ PODZIELIŁ ? NIALL A MOŻE BYŚ KAKŁA TROCHĘ DAŁ? HAHA XD X] WGL POWIEM CI, ŻE PODOBA MI SIĘ JAK ZACHOWAŁA SIĘ TA KWIACIARKA, CHODŹ ZA PEWNE W XXI WIEKU, BARDZO RZADKO SPOTYKA SIĘ TAK MIŁE OSOBY, NIE PRAWDAŻ? CHCIAŁABYM PODKREŚLIĆ, ŻE UWIELBIAM TWÓJ STYL PISANIA I PO PROSTU JESTEM ZAZDROSNA! I POPADAM W KOMPLEKSY JAK TO CZYTAM. MOJE WYPOCINY PRZY TWOIM TO MALUTKA KROPECZKA NA KOŃCU ZDANIA, KTÓRĄ NIE ZAWSZE LUDZIE TAM STAWIAJĄ <3
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA NN ♥
No jestem mega zadowolona tym wpisem. Nawet nie przypuszczałam ze jej matka nie żyje. Obym się dowiedziała w kolejnych z jakiej przyczyny. Ciesze się z jednej rzeczy. Ze jest coraz bliżej jakże tej mej upragnionej sceny. Będzie niedługo prawda? Niech już się Malik przestanie skrywać i niezdrowo myśleć oraz podniecać. To naprawdę jest meczące. Ale jednak jestem bardzo zadowolona i z niecierpliwością czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńczekam na następny z niecierpliwością <3
I zapraszam do siebie :
http://callmemaybeklaudia.blogspot.com/
Świetny.:D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się i czekam na kolejny.:*
świetny
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny
ciekawe gdzie malik poszedł :]
ta końcówka :O rozdział baaaaardzo mi się podoba. jestem strasznie ciekawa co będzie dalej! pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuńRozdział cudoooowny, z resztą jak zawsze ;)
OdpowiedzUsuńja tez chce sobie wypić kakałko z Payn'em hah :DD
i niech ten Zayn w końcu przestanie się kryć z tymi uczuciami noo xD
no fajnie, fajnie.. ;D
A no i wygląd bloga też całkiem niezły ;]
Czekam na nexta :)xx
Jestem z ciebie dumna, masz już tylu czytelników <3 Pamiętam jak w lutym reklamowałam bloga, a wtedy przy rozdziałach liczba komentarzy nie przekraczała 10-15 komentarzy. To takie miłę patrzeć jak teraz czyta to 105 osób *___*
OdpowiedzUsuńKońcówka jest asdfghgfdsdfgh *_____*
Tylko tyle mogę powiedzieć/ napisać lol xd
I ty bierz się za pisanie, dziecko drogie,albo chociaż wejdź raz w tygodniu na gadu czy twittera <3
xxx
Jestem pod ogromnym wrażeniem kolejnego rozdziału. kwintesencja subtelności i wyrafinowania :3
OdpowiedzUsuńA co do wygladu jest hmmm, jakby to ująć magiczny na swój sposób. Oryginalność,a to teraz się opłaca ! <3
Serdecznie zapraszam na [calme-sur-moi.blogspot.com]
może uważasz to za spam, ale proszę zobacz chociaż raz ;)
Coś ostatnio tyyyyle osób dodaje rozdzialy ze nie nadazam.
OdpowiedzUsuńAle znalazłam chwilke, przeczytalam no i komentuje.
Zacznę może od tego, ze zastanawia mnie to jak z rozdziału na rozdział Twoje opowiadanie wydaje się dojrzalsze. W porównaniu z moim i niektórymi to masz wysoki level xd.
Po drugie: dlaczego ta kwiaciarka jest tak cholernie miła? Czy tylko ja nigdy nie spotkałam takiej osoby? ( babcie się nie liczą )
No i ten Malik to już mnie denerwuje. Weź zrób z nim porządek do następnego rozdziału bo wykorkuje!
A co do nakladania kakao widelcem to jakaś masakra. Wgl nie potrafię sobie tego wyobrazić lol.
Lots of love xx
ps. Wpadnij kiedyś na you-will-always-remember.blogspot.com (;
Jejku, jak tu ślicznie *.*
OdpowiedzUsuńSubtelność, wrażliwość i podkreślenie twojego charakteru - tak mi się przynajmniej wydaje.
Jeśli zaś chodzi o tekst, z technicznego punktu widzenia - zero błędów, wszystko dopięte na ostatni guzik. Aż chętnie przeczytałam to dwa razy, a zrobiłabym to i raz trzeci, ale niestety muszę wstawić Niama, bo niektórzy mogą się już niecierpliwić, albo i nie.
Oh, wiesz kochanie, że uwielbiam kreację April? Ta dziewczyna ma to do siebie, że każdy z niej znajdzie w niej fragment siebie, swoje odzwierciedlenie, i co najważniejsze - fragment swojej duszy. Nie umiem w skrócie napisać tego, co o niej sądzę, bo najzwyczajniej w świecie nie potrafię. Wydaje mi się, że nawet nie znam tylu odpowiednich słów. W każdym bądź razie wydaje mi się, że każdy z bohaterów - nie uwłaczając ich czci - ma coś ze mnie. Oczywiście jest to czysto subiektywne odczucie, ale mam nadzieję, że jednak coś dla ciebie będzie znaczyć.
Biorąc pod uwagę całokształt, mam nadzieję, że zdanie skromnej siedemnastolatki ma dla ciebie jakiekolwiek znaczenie - nie mogę z tej radości. Za każdym razem spoglądam na dedykację i widzę w niej swój nick. To niesamowite uczucie (znowu muszę cię przeprosić na brak składni w mojej wypowiedzi, ale postanowiłam dzisiaj nie pisać tych głupot, co zwykle, nie zabawiać się w marną kopię poetki i napisać coś normalnego, co możliwe, że ci się spodoba).
W każdym bądź razie mam nadzieję, że Zayn niedługo wkupi się bardziej w łaski April, a ty będziesz taka miła i łaskawa i spojlerem sypniesz mi na maila. No, tyle ode mnie. Oczekuję dziewiętnastki.
Love xx
<33
*każdy z nas znajdzie w niej.
OdpowiedzUsuńrozdział jak zwykle przecudowny.!!
OdpowiedzUsuńJestem mega ciekawa co takiego dolega Malikowi??
mam nadzieję, że w najbliższych rozdziałach wszystko się wyjaśni.
szczerze mówiąc końcówka trochę zaskakująca. ; ]]
czekam z niecierpliwością na next'a. pozdrawiam.♥
zajebiste :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na http://niespodziewanamilosc.blogspot.com/
Dopiero zaczynam więc mam nadzieję, że zostawisz komentarz ze szczerą krytyką :)
Jestem pod wrażeniem twojego talentu pisarskiego :) wręcz ubóstwiam twój blog. A koncówka piękna i wzruszająca aż miałam łzy w oczach! czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńCześć,
OdpowiedzUsuńWidzę, że piszesz FanFiction o One Direction. Może byłabyś zainteresowana dołączeniem, a właściwie to zorganizowaniem wraz z innymi osobami, PBF właśnie o chłopakach z 1D.
(Dla niewtajemniczonych PBF to gra fabularna rozgrywana na forum dyskusyjnym, każdy użytkownik wciela się w wybraną rolę (może być fikcyjna, użytkownik może mieć kilka postaci) i gra razem z innymi)
Czas i miejsce akcji są do ustalenia, chodzi o to by zebrać w miarę zgraną ekipę. Jeśli nie masz doświadczenia w PBF’ach nie martw się, bo to bardzo proste. Jeśli natomiast dobrze radzisz sobie z html i grafiką to nie zapomnij wspomnieć o tym w mailu ;)
Wydaję mi się, że taki PBF to fajna integracja dla fanek i ciekawa zabawa. PBF to nie to samo co opowiadanie, bo masz mniejszy wpływ na akcje i życie innych postaci, ale właśnie to czyni go interesującym dla gracza.
Jeśli jesteś zainteresowana lub masz jakieś pytania napisz proszę na maila: tirapoland@gmail.com (jeśli jesteś odwiedzającym bloga, który czyta ten komentarz, a zainteresował cię ten PBF również pisz).
(Przepraszam na spam)
Boże .. uwielbiam Cię za to w jaki sposób piszesz. Jak to wszystko opsujesz. Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział. :)) Przy okazji wpadnij do nas , właśnie pojawił się nowy rozdział http://onedirectionlovelymoments.blogspot.com/. :)) - Izzy xx
OdpowiedzUsuńSuper, czekam na NN :)
OdpowiedzUsuńŚwietny ;p Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńCześć. Pewnie pomyślisz, że to spam i się nie mylisz. Masz pretensje pisz na widget’cie na moim blogu. Chcę cię tylko zachęcić do zajrzenia i przeczytania moich blogów. Jeśli ty chcesz ode mnie tego samego napisz mi to. Niezwykłą wartość mają dla mnie szczere komentarze ( o ironio… - tak właśnie pomyśleliście, trudno).
OdpowiedzUsuńhttp://najamajke.blogspot.com/ - blog opowiadanie, którego główną bohaterką jest Vanessa. Opowieść zaczyna się na Jamajce, a w międzyczasie czeka ją wiele przygód. Obecnie jest w związku z Neymarem - brazylijskim piłkarzem i razem z przyjaciółmi wybrali się w podróż do Paryża, gdzie Ney się jej oświadczył, w drodze powrotnej jej przyjaciółki miały wypadek samochodowy. Czytaj dalej!
http://skazananabluesaa.blogspot.com/ - krótkie opowiadania z dużą porcją muzyki i przemyśleń. Coś lekkiego. Nie zabraknie też fotografii mojego autorstwa.
Zapraszam do wchodzenia i komentowania
To jej matka nie żyje? Nie przypuszczałabym nawet, że tak jest. A gdzie się wybrał Malik, w którą stronę go posłałaś, co? xD Mam nadzieję, że w następnym wpisie coś się wyjaśni ;) Czekam niecierpliwie :)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie :) http://skip-the-sky.blogspot.com/
Hej kiedy nowy rozdzial daj znac na tt @TW_and_1D
OdpowiedzUsuńHeeeej. Tu Izzy :D Ja tu nadal czekam na nowy rozdział :D Przy okazji u mnie pojawił się drugi rozdział. Było by mi bardzo miło gdybyś wpadła i poczytała i możliwe że zostawiła po sobie ślad . Z góry bardzo dziękuję http://be-with-you-to-end-of-my-life.blogspot.com/ - Izzy xx
OdpowiedzUsuńProszę dodaj szybko nowy rozdział, bo nie mogę się doczekać:) Zapraszam również na mój blog z opowiadaniem o naszym siatkarzu Bartku Kurku:) http://siatkarskamilosc.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń