'To jest o tym, co może przytrafić się tak naprawdę każdemu z nas.'

niedziela, 15 stycznia 2012

Two

Kiedy wróciłam do pokoju, było dosłownie parę sekund przed osiemnastą. Zamówiłam przez telefon kolację na godzinę dziewiętnastą i poszłam się wykąpać. Po wykonaniu wszystkich potrzebnych czynności, wyszłam z łazienki ubrana w moją ukochaną fioletową piżamkę, na którą zarzuciłam puchaty szlafrok dla hotelowych gości oraz duże i cieplutkie kapcie w kształcie białych, kocich łapek, które wprost ubóstwiałam. Chwilę potem dotarł mój posiłek.
Porcja była mała, czyli dokładnie taka, o jaką prosiłam. Zajadając sałatkę, weszłam z telefonu na Twittera i zajrzałam na kilka profili, by sprawdzić, co nowego. Odpisałam też paru osobom, z którymi pisałam dzień wcześniej, a potem tweetnęłam coś od siebie.
„Accidental meeting with Nialler made my day better :)”
Uśmiechnęłam się pod nosem i włożyłam do ust kawałek grillowanego kurczaka. Po chwili dostałam kilkanaście tweetów od różnych osób, dotyczących mojego spotkania, więc odpowiedziałam na kilka  z nich, smucąc się odrobinę na widok tych, których autorki twierdziły, że kłamię i napisałam to tylko, by zrobić wokół siebie zamieszanie. Pokręciłam głową z dezaprobatą.
Sałatka zniknęła szybko. Dwadzieścia minut później leżałam już w miękkiej pościeli i odpływałam do krainy snów.

To dziś – pomyślałam, wygrzebując się rankiem z łóżka i stając na równe nogi. Przeciągnęłam się parę razy, a potem wolnym krokiem ruszyłam ku łazience z zamiarem odświeżenia się. Zaśmiałam się cicho, widząc swoje odbicie w dużym lustrze nad umywalką i bezskutecznie zaczęłam układać rękami włosy na mojej głowie, które były potargane i sterczały na wszystkie możliwe strony. Następne kilka minut spędziłam na dokładnym rozczesywaniu ich i układaniu, by na koniec związać je w niedbały kok. W trakcie, gdy nakładałam na twarz krem, zaburczało mi w brzuchu, więc popędziłam do telefonu, zastanawiając się, co smacznego zamówić(…).
Higienie jamy ustnej poświęcałam dziennie dużo czasu. Nałożywszy na szczoteczkę pasty, zaczęłam ostrożnie myć zęby, jednocześnie patrząc się na siebie w lustrze. Od kiedy założono mi stały aparat, czynność ta stała się jedną z najważniejszych w ciągu dnia. Na szczęście już niedługo miałam pożegnać się z nim raz na zawsze.
Kiedy doliczyłam w myślach do stu osiemdziesięciu, wyplułam pianę i wypłukałam usta, następnie ponownie uśmiechając się do własnego odbicia. Widok rzędu fioletowych gumeczek na zamkach w dziwny sposób poprawił mi humor.

Kilka godzin szybko mi zleciało. Rozmowy z moimi twitterowymi znajomymi i słuchanie muzyki pochłonęły mnie na tyle, bym nie zauważył upływu czasu. Kiedy spojrzałam na zegarek, aż podskoczyłam w miejscu. Zerwałam się na równe nogi i z rozmachem otworzyłam walizkę. Jak na praktycznie dwa dni pobytu, zabrałam ze sobą bardzo wiele ubrań. Zwyczajnie lubiłam mieć, w czym wybierać, przebierać się kilka razy dziennie, a poza tym, nigdy nie wiadomo, kiedy pogoda się zmieni i popsuje nasze plany włożenia na siebie idealnie skomponowanego wcześniej zestawu.
Na szczęście przemyślałam już wcześniej, co chciałabym ubrać, więc wyciągnęłam odpowiednie elementy stroju z torby, wywalając wcześniej praktycznie całą jej zawartość na podłogę. Kładąc ubrania na łóżku, wykonałam szybko telefon dotyczący jedzenia i pobiegłam do łazienki się malować.
Piętnaście minut później całkiem zwyczajny i delikatny makijaż był już gotowy, więc rozpuściłam włosy, które jednak za nic nie dały się ułożyć. Po kolejnych paru minutach męczarni, związałam je w ciasny koczek na czubku głowy i w końcu zadowolona, wróciłam do sypialni.

Siedziałam w taksówce, nerwowo zaciskając dłonie na rączkach mojej torby, od czego powoli zaczynały mnie już boleć palce.
Czym ja się denerwowałam?
Nie widziałam powodu do nerwów. Powinnam się raczej cieszyć.
Oddychaj głęboko.
Po raz trzeci w ciągu dziesięciu minut rozsunęłam zamek i wydobyłam z torebki sztywną kopertę. Po jej otwarciu ujrzałam w środku kawałek kartoniku z nadrukowanymi informacjami dotyczącymi ceny biletu, daty i godziny show, numerem sektora i miejsca oraz innymi, mniej ważnymi informacjami, na które nie zwracałam uwagi. Na samej górze widniał dość spory napis ‘MEET&GREET’, na widok, którego uśmiechnęłam się pod nosem. Schowałam mój ‘skarb’ z powrotem i zapytałam kierowcy, ile jeszcze będziemy jechać.
Chwilę później poznałam odpowiedź, gdyż utknęliśmy w korku na jednej z większych ulic miasta.
- To chyba jakiś żart… - szepnęłam do siebie. W myślach aż krzyczałam. Nie mogłam się przecież spóźnić!
***
Rozdział 2!
Podoba się? :) Liczę na komenty.
Ponieważ mam ferie, postaram się dodawać notki jak najczęściej. Może nie codziennie, ale co dwa, trzy dni... ;D
Chciałam Wam też bardzo, bardzo serdecznie podziękować za wszystkie komentarze, które bardzo wiele dla mnie znaczą! Strasznie miło się je czyta <3
Jeśli chodzi o informowanie o NN, to myślę, że Twitter będzie dobrym miejscem ;p Zostawiajcie swoje nicki w komentarzach!
Mój Twitter: @Miyu_xd Follow me, please ;)

8 komentarzy:

  1. uhuhu, czyżby jechała na spotkanie z One Direction? ;> świetny rozdział ;)
    @Kramel97

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest niesamowite!
    Świetnie piszesz:p
    Aż chce się krzyczeć " Więcej, więcej, więcej!! ":D
    @basiaaalis

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo ! jak miło że nie jestem jedyną wariatką która krzyczy "więcej , więcej !!! " :D
    two równie zajebisty jak one i powodzenia przy dalszym pisaniu !

    ~Naki

    OdpowiedzUsuń
  4. Najpierw spotkała Nialla, a teraz jeszcze wybiera się na ich koncert. Co za szczęściara :) A rozdział świetny, wciągający. [help-me-see]

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się, nawet bardzo :) mój tt to @swagweed

    OdpowiedzUsuń
  6. GŁUPIE PICZE NIE WIECZĄ APRIL SEPTEMBER, ŻE SPOTKAŁA NIALL'A HORAN'A, WAŻNE ŻE ONA WIERZY, TAK? NO GŁUPIE PICZE HAHA XD NO NIE UWIERZĘ, JAK SIĘ SPÓŹNI, NORMALNIE IDĘ SIĘ UTOPIĆ W KAŁUŻY I POSKAKAĆ Z ŻABAMI.. AAAAAA XD

    OdpowiedzUsuń